Genialne metody Pani S.

  • Dzisiejszy wpis jest kompilacją starych i nowych przemyśleń.

Ostatnio mózg Pani S. pracuje pełną parą.  Oczywiście natychmiast odezwą się ludzie, którzy zanegują co najmniej 4 wyrazy w poprzednim zdaniu, ale nie należy zwracać na nich uwagi. Wiem, co mówię. Tak więc mózg pracuje i jak to w takich wypadkach bywa, powstają produkty uboczne. Czasem zaskakujące.

Pomyślałam na przykład, że kobieca strategia jest idiotyczna. Kretyńska! Właściwie brak słów! Trudno powiedzieć, skąd się ta taktyka wzięła, dlaczego jeszcze trwa i z jakiego powodu większość kobiet ulega jej bezkrytycznie. Ja też. Czerpałam jak głupia z nauk starszych i podobno mądrzejszych. Dopiero teraz mnie wzięło na analizy i syntezy! Rychło w czas!

Ale do rzeczy! Ostatnio uznałam, że strategia polegająca na robieniu piorunującego wrażenia  na rybce, na którą zarzuciło się wędkę, jest po prostu głupia. Te masaże, solarium, sztuczne rzęsy, błyskotliwa rozmowa, wyrozumiałość, deklarowana miłość do piwa i piłki nożnej… Czy kobiety oszalały? Trzeba sobie zdać sprawę, że jak się zrobi tak dobre wrażenie na początku, to potem jest już tylko gorzej! Ileż można płacić za manicure, laserową depilację i mikrodermabrazję? Skąd brać czas na fryzjera pięć razy w tygodniu i jak utrzymać motywację do oglądania Ligi Mistrzów? No?!

A nie lepiej na początku sporządzić listę wad fizycznych, braków intelektualnych i charakterologicznych i wyłożyć karty na stół? Od razu walnąć z grubej rury? Zaskoczyć szczerością? Pójść na spotkanie sauté?*

Co to da? To proste! Po takiej zagrywce będzie już tylko lepiej! „Może biust mały, by nie rzec – mizerny, ale za to jakie jędrne pośladki” – pomyśli Marek. „Nie lubi piłki nożnej, ale jak dobrze gotuje. Będzie się miała czym zająć, kiedy ja z kolegami… Żyć nie umierać!” – skonstatuje Bartek. „Blada trochę, jednak ma piękny kolor oczu” – uzna Tomek. A potem każdy z nich zacznie odkrywać kolejne walory wybranki. I jak się ucieszy, że jest lepiej, niż myślał!

No i co? Genialne, prawda?!

Myślę, że ta metoda jest dobra nie tylko w relacjach damsko-męskich. Na zawodowe też powinna zadziałać. Ponieważ we wtorek idę na rozmowę kwalifikacyjną, zastanawiam się, czy jej nie zastosować. Zamiast opowiadać pracodawcy o walorach, walnę z grubej rury. Rano nie nadaję się do niczego i do południa nie pamiętam imienia, nazwiska, wyznania i poglądów politycznych. Bywam nieznośnie uparta i przemądrzała. Wydaje mi się, że pozjadałam wszystkie rozumy. Sarkazm, ironię i złośliwość powinnam mieć wpisane do dowodu osobistego jako cechy szczególne… Odkryję karty i potem, kiedy już mnie zatrudnią, będą się cieszyć, że nie jest tak źle. Że raz do roku „do rany przyłóż”. Hmmm… Zastosować czy nie zastosować – oto jest pytanie.

A jeśli po tym wyznaniu nie zatrudnią? Ich strata. 😉

*bez makijażu oczywiście, choć jak się ktoś uprze…

Skomentuj Anonim Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *