Odwiedzam tatusia w pokoju. Siadam. Staruszek małymi łyczkami popija kawę. Zaczyna się rozmowa, która schodzi na świeżo zmieloną kawę i jej przewagę nad nieco zwietrzałą kuzynką. W pewnym momencie tatuś milknie, a potem chrząka znacząco. Udaję, że nie wiem, o co chodzi.
– Najbardziej to mi smakuje kawa… w spokoju – mówi ojczulek, dając do zrozumienia, że czas audiencji minął.
– Nie rozumiem tej sugestii – odpowiadam, uśmiechając się pod nosem. – W końcu jestem blondynką dyplomowaną.
– Pod każdym względem – zgadza się staruszek, wzdychając ciężko.
***
Niedziela. Ojczulek boksuje ubrania w szafie. Wiecie, taka domowa siłownia dla emeryta:
– Tato, ja cię uwielbiam – mówię.
Powinnam się do tego widoku przyzwyczaić, ale jakoś mi się nie udaje. Ciągle mnie to śmieszy.
– Mnie twoje uwielbienie potrzebne jak psu drugi ogon – odpowiada tatuś i strzela lewym prostym w kurtkę nabytą dwie epoki wcześniej. 🙂