Co kryje życiorys Pani S.?

Podróże kształcą. Fakt. Czytanie portali internetowych też. Czasami.

Ostatnio, tropiąc nagłówki, trafiłam na artykuł o blogerkach-podróżniczkach oszukujących czytelników. Coś tam manipulowały przy zdjęciach i teraz cały świat się zastanawia, czy na pewno były w miejscach, o których się rozpisywały. Jedna z blogerek podobno przygotowała cały projekt, mający uświadomić czytelnikom, że są zbyt łatwowierni i łykają informacje jak pelikany. Oburzające! Ja bym tak NIGDY nie zrobiła! W ogóle nie manipuluję przy zdjęciach i faktach, bo i po co… Na dowód kilka fotek z domowego archiwum:

W czasach prohibicji dbałam o to, żeby kieliszki amerykańskich gentlemanów nigdy nie wysychały.

 

 

Choć jeszcze się nie chwaliłam, swego czasu osiągnęłam spore sukcesy z reprezentacją hokeja na lodzie. Mecz o mistrzostwo świata przegrałyśmy jedną bramką, a potem byłam o włos od podpisania kontraktu z czołowym klubem NHL.

 

 

Później zrozumiałam, że moim przeznaczeniem jest taniec. Ognista samba zawiodła mnie na sam szczyt: zostałam królową karnawału w Rio de Janeiro.

 

 

 

Bycie gwiazdą szybko mi się znudziło, więc zajęłam się działalnością charytatywną, ale tym nie będę się chwalić.

 

 

A tak  w ogóle skromność mam po tatusiu. Facet był na Księżycu i nikt o tym nie wie.

No i co?! Czy nie lepiej pokazywać prawdę? Potrafi być naprawdę interesująca. 😉

 

5 myśli w temacie “Co kryje życiorys Pani S.?”

  1. Powiem Ci Pani S. że mi zaimponowałaś, nie przypuszczałam, że taka wszechstronna z Ciebie kobieta;)

    A swoją drogą nigdy nie myślałam, żeby oszukiwać swoich czytelników na blogu, bo to chore pisać o czymś czego się tak naprawdę nie przeżyło, więc zszokowało mnie to co napisałaś, bo nie sądziłam, że takie oszustwa mają miejsce. No ale co się dziwić, ludzie nie takie rzeczy robią by zdobyć popularność 🙁

    1. Ludzie robią dla sławy różne rzeczy, także i te. Nie rozumiem, jak wielu rzeczy we współczesnym świecie.

      A ja? No cóż, wprawdzie jestem córką Narcyza, ale nie lubię się chwalić. 😉

    2. Ja kiedyś napisałam prawdę najprawdziwszą, a znalazł się czytelnik, obcy całkowicie człowiek, który arbitralnie stwierdził, że nie mogło tak być jak napisałam (chociaż było!) i nie mogłam przeżyć tego, co przeżyłam (chociaż przeżyłam!) itd. Obłędu mało nie dostałam. Ludzie czasem łatwiej uwierzą w całkowicie wymyśloną bzdurę niż w prawdę.

  2. Sporo czasu minęło od mojej ostatniej u Ciebie wizyty, ale … to nie ja wyniosłem się na FB choć be fałszywej skromności przyznam, że ja go wymyśliłem … niestety … ktoś mi pomysł podp…. . No i tyle.
    Cieszę, że jesteś na blogu i w formie wyśmienitej jak zawsze.
    Będę czytać i czytać 🙂

    Podrawiam
    NC

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *