– Co będziesz robić? – pytam Panią N.
– Nadzorować sprzątanie stajni Augiasza. Usiądę na kanapie i wydam polecenia synowi.
– A, to bardzo ciężkie zajęcie…
– Ciężkie, ciężkie, bo mu się w głowie nie mieści, że można wyrzucić za małe rzeczy i dzięki temu opróżnić jedną szafkę.
– Przyganiał kocioł garnkowi. Pamiętasz, jak musiałam negocjować, kiedy ci sprzątałam szafę? Tu jest plamka. No i co? Sweter włożę. Pamiętasz?
– Oj tam, oj tam. A jak masz plamkę albo malutką dziurkę w zębie, to wyrywasz?
– No nie.
– Właśnie. Plombę nakładasz – oświadcza Pani N. i wyraźnie słyszę dumę w jej głosie. Trudno się dziwić, błysnęła geniuszem. 😉