Kulturalny deficyt Pani S.

Bywają momenty, kiedy dochodzę do głębokich wniosków. Normalnie, Chiny widać!

Kilka lat temu zaczęłam udawać rannego ptaszka. Beznadziejna fucha, gdyby ktoś pytał. Szczególnie w niedzielny poranek. Niedzielne poranki są od byczingu, łóżingu, piżamingu, ewentualnie leżingu!

Skoro już zebrało mi się na wczesne wstawanie, musiałam czymś wypełnić czas. Hmmm… Nie szyję, od drutów i szydełka uchowaj nas Panie, talent plastyczny nie wchodzi w grę. Jak żyć? – pomyślałam, a potem włączyłam laptop. Poczytałam wiadomości od znajomych, obszernie na nie odpowiedziałam, upadłam tak nisko, że nawet spamowi nie przepuściłam. Kiedy zerknęłam na zegarek, zrobiło mi się gorąco! Była dopiero 6:20! W ramach zabijania niedzielnego czasu rzuciłam się na nagłówki portali internetowych i łza zakręciła mi się w oku. „Same gwiazdy na ślubie”. Łza pokręciła się i zniknęła, jej miejsce zajęła straszna, potworna, przerażająca zazdrość! Panna młoda ma szczęście! Pewnie Gajos był, Janda się pojawiła, może nawet Dorociński mignął między filarami. Ciekawe, czy zagraniczne gwiazdy też postanowiły zobaczyć ślub polskiej celebrytki. Nicolson? De Niro? Streep? Musiałam to sprawdzić. Kierując się najniższymi uczuciami (gdzieś z okolic pięty?), kliknęłam, żeby prześledzić listę gości. Maserak, Głogowska, Piszczałka… Dobrnęłam do końca galerii i zalałam się metaforycznymi łzami. Nie znałam żadnej osoby! Uświadomiłam sobie, że muszę mieć jakieś kolosalne braki kulturalne, skoro nie rozpoznaję żadnej gwiazdy. Przez moją niewyspaną głowę przetaczała się prawdziwa burza. O której mogą otwierać wypożyczalnię?! Czy w niedzielę będzie czynna?! Trzeba brać się do pracy! Obiadu nie ugotuję, ciuchów nie wyprasuję, ale co tam. Likwidowanie deficytów kulturalnych jest znacznie ważniejsze! Ustaliwszy priorytety, pomyślałam, że muszę kogoś zapytać, z jakimi wydarzeniami kulturalnymi związane są te gwiazdy! Postanowienia nie zrealizowałam. Zadzwoniła koleżanka i najpierw przeprosiła za wczesną porę, a później zaproponowała wycieczkę. Deficyty kulturalne utonęły w powodzi zdarzeń. Ostatecznie uznałam, że wczesne wstawanie, szczególnie w niedzielę, ma nieoczekiwane skutki uboczne i postanowiłam z tym skończyć. W postanowieniu trwam (o ile ktoś mi nie przeszkadza), a powiedzenie: „Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje…” uzupełniłam o fragment „…kulturalnego prztyczka w nos”. 😉