Kwity kuchenne

Mój Ojczulek ma poczucie humoru. Specyficzne poczucie humoru, którego niektórzy ludzie nie ogarniają i śmiertelnie poważnie traktują opowieści o zwyrodniałej córeczce i zamykanej na noc lodówce albo innych torturach. Tatuś ma ubaw, że ho, ho, więc czarny pijar kwitnie. 🙂

Kilka lat temu Staruszek twierdził na przykład, że nie pamięta, czy poprzedniego dnia otrzymał kolację i z czego się ona składała. Powoływał się przy tym na zaawansowany wiek i kłopoty z pamięcią. Głównym adresatem opowieści był brat, który coraz uważniej mi się przyglądał. 🙂 Wpadłam wtedy na genialny pomysł! Wprowadziłam obowiązek kwitowania wieczornych posiłków. Chodziło o to, żeby po tygodniu przedstawić bratu twarde dowody na to, że Tatuś kolacje zjada, co więcej, dostaje je pod nos.

Trzeba przyznać, że Tatuś nie poddał się bez walki i wprawdzie kolacje kwitował, ale opatrywał uwagami:

„Kolację otrzymałem bez picia. Otrzymałem po interwencji.”

„Kolację otrzymałem (eksperyment żywieniowy).”

„Kolację otrzymałem (więcej takiej nie chcę).”

„Kolację otrzymałem (bez zastrzeżeń).”

„Kolację otrzymałem. Wesołe jest życie codzienne. Staruszka karmią za podpis.”

Brat przeczytał, przyjął do wiadomości i Tatuś musiał zmienić strategię. Ha! 🙂