Na przyjaciół zawsze można liczyć. Nawet jeśli znasz ich ponad 30 lat i odpowiedziałeś na dziesiątki idiotycznych pytań, potrafią cię zaskoczyć.
Jakieś 29 lat temu w małej kuchni na trzecim piętrze.
– Słuchaj, czy ty wiesz, jak wygląda gotująca się woda? – pyta Pani N. Moje oczy opuszczają orbity. Na długo.
– ???
Szukam śladów uśmiechu. Pusto. To nie żart… Nie żart?! Nie istnieją szesnastolatki, które nie wiedzą, jak wygląda gotująca się woda. Nawet jeśli mamusie chowały je na ćwierćhrabianki. A jednak…
Pokazuję Pani N, jak wygląda gotująca się woda i czuję się niczym Wielki Inicjator. To przy mnie Pani N. zrobi pierwszą herbatę z ugotowanej wody! 🙂
Kilka dni temu w moim pokoju.
– Po czym poznać, że fasola jest miękka? – słyszę w słuchawce.
– Po tym, że jest miękka?
– Ale gdzie ona powinna być miękka?
– W garnku – mam ochotę odpowiedzieć.
– Po całości – mówię, nie wierząc, że toczę ten dialog.
– Mało precyzyjna odpowiedź.
– A jak mam odpowiedzieć na tak durne pytanie?! Gdzie powinna być miękka fasola…
– Mogłaś powiedzieć: w jądrze – proponuje Pani N. i po chwili obie ryczymy ze śmiechu.
– Czyli ugotowałaś na kolację miękkie jądra fasoli – chichoczę. – A co ty właściwie będziesz robić z tej fasoli?
– Smalec. 😀