Gdy małżeństwo wisi na włosku

Długi, jasny włos tworzył ledwo dostrzegalny ornament na marynarce Henryka. Krystyna wzięła włos w dwa palce. Przyjrzała mu się uważnie. Zdrowy – pomyślała odruchowo. A potem zaczęła uważnie lustrować marynarkę. Dzięki temu odkryła jeszcze jeden włos, niemal identyczny. Poczuła, że jej serce zaczyna bić coraz szybciej, a szum w uszach niebezpiecznie narasta. Czy to znaczy, że Henryk… Nie! Wszyscy, tylko nie on! – Krystyna próbowała nie dopuścić do siebie myśli, która zalęgła się gdzieś głęboko, kiedy tylko kobieta zobaczyła włos.

– Nie bądź naiwna – powiedziała do siebie po chwili. – Nie ty pierwsza i nie ostatnia dałaś się nabrać na rzekomą wierność swojego męża.

A potem przypomniała sobie, jak Julia opowiadała jej o zdradzie Tomasza. W tamtym przypadku też zaczęło się od włosów i śladów szminki na koszuli. I jeszcze historia Agaty i Karola. A teraz Henryk… To takie banalne… Krystyna poczuła, że za chwilę się rozpłacze. Nie! Nie mogę wpadać w histerię. Tak naprawdę jeszcze niczego nie wiem na pewno. To w końcu tylko włosy

Kobieta rozejrzała się po pokoju, a następnie rzuciła się do szkatułki z biżuterią. Trzęsącymi się rękoma przekręciła kluczyk i otworzyła wieczko. Wyciągnęła malutki foliowy woreczek, w którym tkwiły kolczyki. Wyrzuciła je i w ich miejsce wsadziła włosy. Przyjrzała się zawartości woreczka pod światło. Czy to naprawdę jest dowód zdrady jej męża? Niech tylko Henryk wróci do domu. Będzie się musiał wytłumaczyć z tych blond włosów na marynarce. Spojrzała na zegarek. Dziesięć po siódmej. A tak właściwie to gdzie jest Henryk? Już dawno powinien być w domu. Krystyna wybrała numer męża.

– Abonent jest czasowo niedostępny – usłyszała w słuchawce.

– Co jest…

Pomyślała, że ostatnio mąż zdecydowanie później wracał do domu i jakoś dziwnie się zachowywał. Często zamykał się w łazience. Czasem rozmawiał z kimś przez telefon i przerywał, kiedy żona pojawiała się w pokoju. Krystyna za długo żyła na tym świecie, żeby nie skojarzyć faktów. Jak mogła być taka ślepa?! Przecież od jakiegoś czasu miała dowody czarno na białym. Jej mąż miał romans!

– Już ja ci pokażę!

Po chwili wpadła do sypialni i rozejrzała się po pomieszczeniu. Otworzyła szafę i zaczęła przetrząsać kieszenie w ubraniach męża. Nic. Szafka nocna. Gazety, kilka krzyżówek, okulary do czytania. Zamknęła drzwiczki i rozejrzała się po pokoju. Szafa przy oknie. Podeszła do mebla i zaczęła rozglądać się za czymś, co dałoby jej pewność, że mąż rzeczywiście dopuścił się zdrady. Nie bardzo wiedziała, czego szuka, więc robiła to nieco chaotycznie. Już miała zrezygnować, bo nic podejrzanego nie zauważyła, kiedy jej wzrok padł na szare pudełko.

Krystyna długo przyglądała się w zawartości, zanim dotarło do niej na co patrzy. Wyciągnęła szminkę i obejrzała. Ładny kolor. Potem w rękach Krystyny znalazły się kolejno puder, tusz do rzęs, cienie do powiek, zestaw pędzli, peruka. Kolejne przedmioty lądowały na łóżku. W końcu w pudełku została już tylko różowa sukienka. Krystyna długo obracała w palcach śliski materiał. To jest… To niemożliwe…

– Boże…

Usiadła na łóżku i zapatrzyła się na przedmioty leżące na niebieskiej pościeli. Już wiedziała, że mąż jej nie zdradza, ale prawda, którą odkryła, była dużo bardziej przerażająca.

Nagle usłyszała chrobot klucza w zamku. Zerwała się i zebrawszy wszystkie przedmioty do pudełka, wsadziła je z powrotem do szafy. Nie chciała, żeby Henryk dowiedział się, że odkryła jego sekret. Jeszcze nie teraz. Musiała najpierw przygotować się do rozmowy.

– Cześć, kochanie – powiedział Henryk, wchodząc do sypialni.

– Cześć. – Krystyna starała się, żeby głos zabrzmiał w miarę normalnie.

Jednocześnie czuła, że jej serce bije jak oszalałe. Miała wrażenie, że za chwilę zemdleje. Henryk uważnie przyjrzał się żonie.

– Coś się stało?

– Nic takiego. Głowa mnie boli. – Wykorzystała pierwszy pomysł, który przyszedł jej do głowy.

– Wzięłaś tabletkę? – zapytał troskliwie Henryk.

– Tak, zaraz mi przejdzie. Chodź, dam ci obiad.

– Przecież mogę sam sobie wziąć – stwierdził mężczyzna i ruszył do kuchni.

Boże, jak on się niemęsko porusza – pomyślała Krystyna, obserwując męża znikającego za drzwiami.  Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam? Usłyszała, jak mężczyzna krząta się w kuchni. Wiedziała, że sobie poradzi. Właściwie gotował znacznie lepiej niż ona. W ogóle lubił wszelkie prace domowe. I ta jego nienaturalna miłość do zakupów… – umysł Krystyny pracował na pełnych obrotach. Wszystkie koleżanki zazdrościły jej męża, który nie narzekał, tylko cierpliwie snuł się po galerii handlowej, doradzając żonie. Gdyby wiedziały!

Henryk zajrzał do sypialni.

– Lepiej? – zapytał troskliwie, a potem musnął ustami czoło małżonki.

Jaki on delikatny…

Kolejne dni upływały kobiecie na obserwacji małżonka. Coraz więcej elementów świadczyło o tym, że mężczyzna ma problemy z tożsamością. Przyglądając się Henrykowi, Krystyna zauważyła ślady makijażu na jego twarzy. Wcześniej nie zwróciłaby na to uwagi, bo były ledwo widoczne, ale po odkryciu sekretu męża była bardzo czujna. Zauważyła też, że szare pudełko zniknęło kilka razy, a potem pojawiło się z powrotem. Boże, gdzie on to robi? Gdzie się przebiera?! Choć tak naprawdę nie chciała wiedzieć. Marzyła o tym, żeby cofnąć czas, żeby nie zauważyć blond włosów na marynarce. Przecież od tego wszystko się zaczęło.

W końcu uznała, że nie może się dłużej oszukiwać i postanowiła porozmawiać z mężem. W piątek wieczorem usiadła naprzeciw mężczyzny i spojrzała na niego przenikliwie. Wydawał się rozluźniony i zadowolony. Jak może tak udawać?! Zachowywać się, jak gdyby nigdy nic? Ciekawe, kiedy to się zaczęło.  Może jeszcze przed ślubem…

– Coś się stało, kochanie?

– Nie. Tak.

– O co chodzi?

– Henryku, ja… Ja znam twój sekret – powiedziała szybko, bojąc się, że za chwilę opuści ją odwaga.

– Mój sekret?

– Tak. Znalazłam włosy na twojej marynarce i pomyślałam, że… że mnie zdradzasz. Tak dziwnie się ostatnio zachowywałeś.

– Oszalałaś?! – wrzasnął Henryk, zrywając się z kanapy. – Ja bym cię nigdy…

– Wiem, Henryku. Teraz już wiem. Zaczęłam szukać jakichś dowodów twojej zdrady i wtedy znalazłam to pudełko

– Jakie… – Henryk zastygł na moment, po czym gwałtownie wypuścił powietrze z płuc. –  Krysiu, przepraszam, zamierzałem ci powiedzieć w odpowiednim momencie.

– To może być w ogóle odpowiedni moment, żeby coś takiego powiedzieć?

– No tak, ja…

– Nie chcę znać szczegółów! Powiedz mi tylko, kiedy to się zaczęło. Jeszcze przed naszym ślubem?

– Zwariowałaś?! Dwa miesiące temu zo…

– Dosyć! Oszczędź mi szczegółów! To jest dla mnie wystarczająco trudne – Krystyna ukryła twarz w dłoniach. – Nie wiem, jak powiemy o tym dzieciom. Wprawdzie są dorosłe, ale na pewno ciężko to przeżyją. Długo się zastanawiałam, czy w ogóle im mówić, jednak wydaje mi się, że zasłużyły na szczerość. Zresztą i tak zapytają o powód naszego rozstania!

– Jakiego rozstania?! – wyjąkał zaskoczony Henryk.

– Chyba nie sądzisz, że teraz, kiedy już wiem o wszystkim, będę w stanie udawać, że nic się nie stało. Rozumiem, Henryku, że to jest silniejsze od ciebie,  ale nie mogę się z tym pogodzić. Ja… Nie każ mi udawać, że nic się nie stało i że o niczym nie wiem – powiedziała Krystyna i zaczęła szlochać.

– Chcesz się ze mną rozstać tylko dlatego, że zacząłem grywać w amatorskim teatrze? Oszalałaś?!

– Ja… W jakim teatrze?

– No przecież mówisz, że znalazłaś pudełko… Krystyna, a co ty sobie właściwie pomyślałaś? – Henryk wbił w żonę badawcze spojrzenie.

Teatr?! To znaczy, że on… O boże! Krystyna czuła się zdezorientowana.

– Kochanie, co sobie pomyślałaś?

– Że… No a co miałam sobie pomyśleć na widok peruki, kosmetyków i sukienki?! – wrzasnęła Krystyna, przechodząc do ataku. – Gdybyś nie zachowywał się jak kretyn i wszystko mi powiedział, nie byłoby tej idiotycznej rozmowy!

– Myślałaś, że ja… Myślałaś, że ja… – Henryk dostał ataku śmiechu.

Wił się po kanapie, trzymając się za brzuch, a łzy spływały mu po policzkach.

– Myślałaś, że po kryjomu przebieram się w damskie ciuszki? – wydusił w końcu, ocierając twarz rękawem koszuli.

– Owszem!

– Chciałem ci powiedzieć, ale na początku nie wiedziałem, czy coś z tego wyjdzie, a potem pomyślałem, że będziesz się śmiać. Doszedłem do wniosku, że zabiorę cię na występ i wtedy dowiesz się prawdy. Wiesz, reżyser mówi, że mam prawdziwy talent. Od razu dostałem sporą rolę – powiedział Henryk, kiedy już leżeli w łóżku.

– Nigdy mi nie mówiłeś, że podoba ci się aktorstwo.

– Trochę się wstydziłem. Zresztą nigdy nie było na to czasu. Ale kiedy dzieci dorosły i się wyprowadziły, pomyślałem, że spróbuję. Poszedłem na przesłuchanie i zostałem przyjęty.

– Mój ty aktorze…

W sumie jest trochę podobny do Bogusława Lindy. Nawet grając transwestytę,  będzie wyglądał męsko.