Jak już wspomniałam (TUTAJ), Ojczulek opanował sztukę pisania SMS-ów. Kiedy wyjeżdżałam na wakacje, kategorycznie nakazałam codzienny meldunek. Przystał na to po małym szantażu, zrozumiawszy, że inaczej nie dostanie tygodnia wolności. Zanim skapitulował, wspomniał coś o ubezwłasnowolnieniu, ale puściłam to mimo uszu. Ubezwłasnowolniony czy nie, odmeldować się musi.
Pojechałam.
Minął dzień, SMS nie przyszedł. Minął kolejny, znowu nic. Wysłałam przypomnienie, cisza. Tu muszę wyjaśnić, że telefonowanie nie ma sensu, ponieważ Ojczulek jest właściwie osobą niesłyszącą i nie odbierze. Minął kolejny dzień, SMS-u brak. Oczywiście wiedziałam, że nic się nie stało, bo sąsiedzi zawiadomiliby brata, a on mnie, ale i tak nerwy ledwo trzymałam na wodzy.
W końcu wróciłam do domu. Ojczulka nie było. Sprawdziłam szpitalne rzeczy. Leżały na miejscu, więc ta opcja odpadła. Brakowało za to okularów i krzyżówek, co oznaczało, że Staruszek opala się na miejscowej plaży. Kiedy najgorsze scenariusze zostały wyeliminowane, poziom irytacji wzrósł. Jak mógł mi to zrobić? Obiecał wysyłać! Przecież prosiłam! Kiedy rozległ się dźwięk otwieranych drzwi, kula śniegowa miała już całkiem spore rozmiary. Wypadłam do przedpokoju. Zaatakowałam! Mówiłam coraz szybciej i szybciej. W różnokolorowych oczach Ojczulka (jedno zielone, drugie niebieskie) brakowało poczucia winy. Było za to zdziwienie.
– Ale przecież wysyłałem. Codziennie – tłumaczył.
– Jak wysyłałeś? Jak wysyłałeś?! Nic nie dostałam!!!
Przejrzałam komórkę Ojczulka. Mówił prawdę. Wysyłał. Stało czarno na białym.
Jak się okazało, Ojczulek opanował wiedzę tajemną tylko do pewnego stopnia. Niewystarczającego. SMS-y nie trafiły do mnie, tylko do… Telewizji Polskiej. Tu znowu należy się wyjaśnienie. Ojczulek regularnie doładowuje konto, bo musi mieć ze mną kontakt, ale tak naprawdę z telefonu nie korzysta. Uzbierała mu się całkiem pokaźna kwota i czasem wysyła SMS-y na różnego typu konkursy telewizyjne. Tym razem padło na Telewizję Polską, w której pewnie do dzisiaj się głowią, na jakie pytania dostali odpowiedzi…
„Super, że Cię nie ma”, „W końcu jestem wolny”, „Tylko nie wracaj za szybko”, „Mam nadzieję, że Cię porwą”… No. 😀
Mówiłam już, że kocham Twego Ojczulka? Kocham
To jest nas dwie. 😀 Całuję. Trochę padnięty ten mój całus, bo jestem zmordowana, ale szczery. 🙂 I dokładam dziarski cmok od Ojczulka.
Twój Ojczulek idealnie by się chyba zgrał z moją Babcią. 🙂 🙂
Wiem, już kiedyś myślałam, żeby ich pożenić. 🙂
Gdybym był kobietą to sam bym za niego wyszedł!
Przekażę. 😀
No i takim wesołym akcentem zakańczam ten dzień 😀 wiem, wiem, Tobie nie było do śmiechu Pani S. ale ojczulka masz słodkiego, jest taki niewinny w tym co robi, że aż człowiek ma ochotę go utulić 😉
Teraz już mogę się śmiać. ? Dzięki w jego imieniu.
„Super, że Cię nie ma” w kontekście telewizji publicznej nawet mi się podoba 🙂
😀 Piękne. Uśmiałam się i sześćdziesiąt sześć razy skinęłam głową na znak zgody totalnej. A może to była opozycja… 😉 Pozdrawiam.
Haha cudowny tatuś 🙂 Oj daj mu trochę wolności :p
Daję mu jeść, to powinno wystarczyć. 😉 Pozdrawiam.