Siedział Najwyższy na chmurze i wygrzewał wielowiekowe kości w promieniach wiosennego słońca. Milczał, ale było widać, że jakieś troski i zmartwienia zakłócają jego święty spokój. Dostrzegł to Piotr wracający spod bramy po wpuszczeniu kolejnej grupy chętnych. Zamek znowu się zaciął, trzeba będzie wezwać ślusarza, żeby naprawił albo w końcu wymienił, pomyślał. Mimo własnych kłopotów podszedł do szefa i zagadnął o problemy.
– A żebyś wiedział, mam zmartwienie – powiedział Najwyższy, skubiąc brodę.
– Z ludźmi, jak mniemam? – domyślił się Piotr.
– A jakże. Po co właściwie stworzyłem tych nieudaczników?!
– Podobno na obraz i podobieństwo własne.
– Nie bądź złośliwy. Poza tym nie zawsze udaje nam się to, co zamierzaliśmy. Zakalec może się zdarzyć nawet najlepszej gospodyni.
– Masz, babo, placek! – westchnął Piotr, chcą okazać wsparcie szefowi.
– Ty mi tu z babami nie wyjeżdżaj!
– A co znowu, szefie?
– To przez nie te kłopoty! Babom się we łbach pomieszało. Wymyśliły sobie równouprawnienie, feminizm i inne dyrdymały. Przewracają wszystko do góry nogami! Jeszcze chwila i zamienimy się miejscem z piekielną bandą, a wiesz, jak nie znoszę gorąca.
– Uchowaj nas, Panie.
– No właśnie się staram. Ale już nawet do nas dotarły te głupoty. Wczoraj przyszły do mnie wszystkie święte i oznajmiły, że żądają równego dostępu do funkcji publicznych. Wyobrażasz sobie?! Chcą na przykład co drugi dzień dzierżyć klucz do bramy!
– Ależ to zamach na wielowiekową tradycję! Nigdy nie oddam swojego stanowiska! Wolę umrzeć dla idei!
– Opamiętaj się, przypominam ci, że zrobiłeś to już dwa tysiące lat temu. Drugi raz się nie da, dlatego pozwól mi pomyśleć.
– A może by tak mężczyzn na nie napuścić?! Niech bronią swojej pozycji! – krzyknął Piotr bojowo, przypominając sobie czasy, kiedy potrafił jednym cięciem miecza pozbawić przeciwnika ucha.
– Oj, Piotrze, Piotrze, za bardzo nosa zadzierasz przez tę funkcję furtiana. Spójrz czasem w dół. Współcześni faceci to już nie to samo, co za twoich czasów. Siedzą po kątach i nosa nie wyściubią. Namęczyłem się, żeby nie musieli latać w kieckach i zaczęli wyglądać inaczej niż kobiety. I co? Do czego wykorzystują portki, które im ofiarowałem? Do tego, żeby nimi trząść! Faceci nie dadzą sobie rady bez mojej pomocy. Jak nic, baby wlezą im na głowy i zaczną rządzić. Pamiętasz tę polską komedię, na której tak się śmiałeś, że cię anioły musiały z kina wyprowadzić?
– „Seksmisja”!
– Właśnie. Żeby to się nie okazał śmiech przez łzy, a ten cały Machulski nie został prorokiem.
Piotr powędrował na obiad, mrucząc pod nosem o babskich fanaberiach, a klucze podzwaniały, przytakując właścicielowi. Najwyższy został sam. Zamknął oczy i zajął się myśleniem. W końcu ocknął się z odrętwienia. Wstał, otrzepał ubranie z resztek chmury i uśmiechnął się radośnie. Chcą wojny, będą ją miały! Plagi działały od kilku tysięcy lat, zadziałają i teraz.
Piotr od razu dostrzegł lepszy humor szefa, którego tajemniczy uśmiech zwiastował, że znalazł bicz boży na zbuntowaną płeć piękną.
– Widzę, że humor się szefowi poprawił. Jakaś koncepcyjka zaświtała w świętym czerepie?
– A jakże, dlatego nazywają mnie Wszechmocnym. Doświadczeniem zawodowym góruję nad resztą. Kto mógłby sobie wpisać w cv dłuższy staż?
Piotr pomyślał, że podobno pycha jest grzechem, ale nie odważył się tego powiedzieć. Milczał, czekając, aż szef zdradzi mu swoją koncepcję antyfeministyczną.
– Mój plan jest bardzo przebiegły. Boski!
– Czyli? – Piotr zaczynał się już niecierpliwić.
– Baby chcą się bić o swoje prawa, tak?
– Tak.
– Czego używają zwierzęta do walki?
– Kłów i pazurów – odrzekł Piotr i ucieszył się, że mógł błysnąć wiedzą.
– Właśnie! Ześlę więc na kobiety plagę tipsów!
– A co to jest? Choroba jakaś?
– E, takie nakładki imitujące pazury. Będą wyglądały jak zwierzęta!
– I co to da? – zdziwił się Piotr. – Przecież dostaną oręż do walki. Dopiero się zacznie.
– Oj, Piotrze, ty jednak nie znasz natury kobiecej. Te tipsy są koszmarne! Wyobraź sobie, że dźwigasz na paluchach szpony! Wielkie i długie. Przecież wiesz, że babom na niczym tak nie zależy jak na wyglądzie. To się akurat nie zmieniło mimo tej całej gadki o równouprawnieniu. Jak zobaczą to obrzydlistwo, wpadną w popłoch i zamiast bić się z mężczyznami o równouprawnienie, będą walczyć z tipsami. Po prostu w ten sposób odwróci się ich uwagę od feminizmu – Najwyższy zakończył monolog i rozejrzał się w oczekiwaniu na aplauz.
Piotr nie miał siły klaskać, bo od otwierania bramy łupało go w nadgarstkach. Skórę uratowały mu dwa anioły, które akurat przechodziły przez plac i szybko zorientowały się, że szef potrzebuje wsparcia dla swego geniuszu, więc zaczęły bić brawo.
– Panie, jesteś wielki! Skąd ten pomysł?! – ryknął w końcu Piotr, bojąc się, że zostanie posądzony o podkopywanie autorytetu szefa.
– Nie wrzeszcz, bo nas jeszcze na Ziemi usłyszą! Przeglądałem ostatnio książkę o cesarzach chińskich. Długie paznokcie były w Kraju Środka oznaką dobrobytu i bogactwa. Po obejrzeniu zdjęć nie mogłem dojść do siebie przez tydzień. Coś musiało nie zadziałać w dziele stworzenia. Koszmar! Nie ma mowy, żeby ktoś dobrowolnie chciał mieć coś takiego na rękach. Jestem pewien, że to znakomita koncepcja, więc idę ją zrealizować.
Minął miesiąc. Piotr znowu wracał spod bramy, przeskakując z chmurki na chmurkę. Szło mu znacznie lepiej niż chodzenie po wodzie. Lekko mu było na sercu, bo niebiańskie kucharki obiecały pierogi na obiad. Zaniepokoił się, widząc szefa wygrażającego Ziemianom.
– Panie, co się stało? – zapytał ostrożnie, bojąc się, że gniew obróci się przeciw niemu.
– Co się stało?! Niech to dia… – przerwał Najwyższy, niespokojnie rozglądając się wokół. – Widzisz, do czego te baby doprowadziły? Jeszcze chwila i zacznę przywoływać moce diabelskie!
– Tipsy nie zadziałały?
– Początkowo działały – Najwyższy za wszelką cenę próbował ratować swój autorytet. – Kobiety były załamane. Robiły wszystko, żeby się pozbyć niechcianego atrybutu. Zapomniały o równouprawnieniu. A później szelmy wpadły na pomysł, żeby to sobie pomalować. Poprzyklejały diamenciki, kwiatuszki i wmówiły światu, że to modne. Teraz wszystkie siedzą po zakładach kosmetycznych i robią sobie tipsy! A przy okazji poglądy feministyczne rozprzestrzeniają się tam niczym zaraza.
– Ale jak to? Dobrowolnie z czymś takim chcą chodzić?! Przecież nie da się nawet po d…, po pośladkach podrapać bez skaleczeń!
– Ja też tego nie rozumiem. To jakiś koszmar! Co ja mam zrobić, żeby ratować swój majestat?
– Panie, pomyśl o jakiejś innej pladze.
– Jakiej?
Piotr chwilę myślał, po czym błysk geniuszu rozjaśnił jego oblicze.
– Ostatnio za długo trzymałem w lodówce konserwę mięsną i się zepsuła.
– I co, mam rzucić w feminizujące Ziemianki twoją zepsutą konserwą?!
– Nie, nie. Jeden chemik, co się wysadził w powietrze podczas nieudanego eksperymentu, spotkał mnie, kiedy ją wynosiłem do śmietnika. Powiedział mi, że to jest broń biologiczna. Jad kiełbasiany.
– Czyś ty oszalał? Broń biologiczna?! Chcesz mieć Amerykanów na karku?
– Panie, wierzę w twój geniusz. Na pewno umiesz tak sprytnie zadziałać, żeby nikt nas nie podejrzewał. Ten jad kiełbasiany poraża mięśnie. Jak baby będą się awanturować, kiedy im porazi to i owo?
– Widzę, Piotrze, że wiele się przy mnie nauczyłeś. Tylko, żeby ci nie przyszedł do głowy zamach stanu. Jeśli twój plan się powiedzie, dostaniesz awans – oznajmił Najwyższy i odszedł, nie okazując, jak bardzo mu się spodobał plan furtiana.
– Panie, jeszcze jedno!- krzyknął za nim Piotr. – Jak będziesz szukał w laboratorium pojemnika, pamiętaj, że ten jad kiełbasiany nazywa się potocznie botoksem!
Co było dalej, wiadomo. Wystarczy spojrzeć na pierwszą lepszą okładkę czasopisma, żeby się dowiedzieć, że baby i z tą plagą poradziły sobie bez problemu, wykorzystując ją wbrew boskiemu planowi. Dla urody?
Nie dla urody – dla wygody . Jak by Najwyższy musiał uważać żeby nie złamać pazurka przy garach (kolejne niedopatrzenie Pana, ze niby jak baba to do garów) i jak by musiał co chwilę malować a faceci by i tak krytykowali, że lakier odpryśnięty ….. to też by tipsy żele i hybrydy wymyślił i to w podstawowej wersji kobiety.
😀 I wyobraziłam sobie Ewę w raju. Naga z tipsami, a na jednym nadziane jabłko, co nie było jabłkiem. Padłam. 😉
Szkoda mi się Najwyższego zrobiło, ale tylko na chwilę. Zaraz potem pomyślałam, że ufundował nam kobietom: pms, miesiączkę, menopauzę, osteoporozę i polityków. Mało nieszczęść pytam? Mało?! 🙂
Chciałam jeszcze dodać facetów, ale niech im będzie, pominę. 😉 I wszystko najwyższemu daruję, ale polityków… Nigdy! 😀
Ja chciałam dodać to samo, ale też się powstrzymałam 😀 jakie my miłosierne 😉
😀 Miłosiernie jednomyślne. 😉
Przeczytałam opowieść, ale pozwolisz, że nie skomentuję z pewnych względów, biorąc też pod uwagę poprzednie komentarze, które mnie nie rozbawiły, a zasmuciły 🙁
Ok.