Z dedykacją dla zdradzonych kobiet I (TUTAJ)
Z dedykacją dla zdradzonych kobiet II (TUTAJ)
Z dedykacją dla zdradzonych kobiet III (TUTAJ)
Wracamy z wakacji. Niby jest jak dawniej, ale… Jeśli mam być szczera – nie do końca. Nie potrafię zapomnieć, choć bardzo, bardzo się staram. Co jakiś czas sprawdzam jego komórkę, zerkam na historię przeglądanych stron, przyglądam się reakcjom na inne kobiety. Nie pozwolę drugi raz się skrzywdzić, za dużo mnie to kosztowało. Ale nie żałuję, że pozwoliłam mu wrócić. Szczególnie w takich chwilach jak ta. Kiedy patrzę na roześmianą buzię Młodego, też nie mam wątpliwości. Tylko czasem, nocami, przychodzą mi do głowy różne myśli. On też stał się czujniejszy. Choć udaje, że tamtego nie było, co jakiś czas wtrąca słowo o kurierze. Gdyby wiedział wszystko… Dosyć! Musimy się skupić na tym, co jest.
Znowu temat drugiego dziecka. Trzeci raz w tym tygodniu. Zastanawiam się, czy naprawdę tego chcę. Młody jest już w miarę samodzielny, więc mam trochę czasu dla siebie. Noworodek? Pieluchy, zarwane noce i cała reszta. Przypominam sobie czasy, kiedy Młody darł się od rana do wieczora z powodu kolki. Z drugiej strony, był taki słodki. I tak pięknie pachniał, kiedy zasypiał w moich ramionach. Pierwsze słowa, pierwsze kroki… Tyle radości i szczęścia. A jeśli znowu mnie zostawi? Jeśli na widok kolejnych rozstępów i obwisłych cycków zrozumie, że nie chce z nami być? Skoro zrobił to raz, zawsze może zrobić drugi. Tym razem zostanę z dwójką dzieci. Nie wiem… Próbuję mu wytłumaczyć, ale po minie widzę, że nie rozumie. Jasne, to nie on będzie w ciąży i nie on będzie zarywał noce. Odkąd wyjechał do pracy za granicę, pojawia się w domu tylko na weekendy. To też jest argument przeciw drugiemu dziecku. Doskonale wiem, że na rodziców nie mogę liczyć. Matka ciągle pracuje, a ojciec… Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, że zajmie się wnukiem. Nawet przez pięć minut. Nie wiem…
Już wiem. Zrobiłam dwa testy. Na jutro mam umówioną wizytę u lekarza.
Kwiaty są piękne. Reakcja mojego męża też. Ma łzy w oczach. Mówi, że będzie mnie nosił na rękach. Zobaczymy za piętnaście kilo, czy dotrzyma słowa. Młody ogranicza się do wzruszenia ramionami. Próbuję wysondować, co naprawdę myśli, ale unika odpowiedzi. Po chwili znika za drzwiami swojego pokoju. Mam nadzieję, że to nie foch. Jezu, ale mnie bolą cycki!
Wracam z pracy i padam na kanapę. Czuję się fatalnie. Chcę spać! Nie mam siły na nic, ale nie mogę tak po prostu się położyć. Ktoś musi ogarnąć dom, a mąż będzie dopiero w piątek.
Patrzę na jego plecy i zastanawiam się, czy musi być takim pieprzonym egoistą. Rozumiem, że ma potrzeby, ale czuję się fatalnie. To nie jest jakiś cholerny ból głowy, to ciąża! Namawiał mnie na dziecko, a teraz zgrywa poszkodowanego! Wstaję i idę do kuchni. Mam ochotę na coś dobrego. Gdzieś tu była czekolada. Szlag by to trafił! Ktoś zjadł prawie całą. Te dwie nędzne kostki mają mi wystarczyć?!
Lubię deszcz. Od godziny siedzę przy oknie i zastanawiam się, jak to będzie, kiedy rodzina się powiększy. Jak uda mi się to wszystko pogodzić… Na szczęście mam wyrozumiałą szefową. Nie robi problemu, jeśli muszę wyskoczyć na jakieś przedstawienie Młodego albo do lekarza. Chociaż tyle dobrze.
Strasznie się bałam tego badania. W końcu nie jestem już młoda. Tyle się słyszy o ludzkich tragediach. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby mnie to spotkało, ale na szczęście wszystko w porządku. Mój śliczny, mały chłopczyk! Już niedługo będę mogła go przytulić. Na razie przytulam się do męża. Całuje mnie w czoło. Wydaje mi się to cholernie wzruszające. Zaczynam płakać. Pyta, co się stało. Nic. Jestem po prostu szczęśliwa.
Boże, kręgosłup zaraz mi pęknie! Czy to wszystko musi być takie trudne?!
Mój maleńki synek. Nie mogę uwierzyć, że jest już z nami. Ma takie piękne oczy. Cały jest piękny! Patrzę na swoich mężczyzn i czuję, że nic złego nie może nam się przytrafić. Młody komentuje wygląd brata. Niby kręci nosem, ale widzę, że jest zadowolony. Bez przerwy zagląda do wózka. A mój mąż niemal oszalał. Jeszcze trochę i wózek przyrośnie mu do ręki.
Podchodzę pod drzwi łazienki najciszej, jak potrafię. Zastanawiam się, z kim on rozmawia i dlaczego nie robi tego w pokoju. Zerknął na wyświetlacz i wyszedł. Kolejny krok. Bliżej już nie podejdę, bo usłyszy. Wstrzymuję oddech.
Nie musi mi tego powtarzać po raz enty. Zrozumiałam za pierwszym razem, że czuje się dotknięty moją podejrzliwością, ale chyba nie powinien się dziwić po tym, co zrobił. Zresztą on też nie pozostaje dłużny. Czemu nie odbierałaś? Z kim byłaś? Dlaczego tak długo? Ble, ble, ble… Wiem, że ma swoje sprawy. Wiem, że czasem chce pogadać na osobności. Po prostu sprawdzam, czy te sprawy nie mają jędrnych cycków i ochoty na mojego męża, reszta mnie nie interesuje. Niech już skończy. O! Mały płacze. Mamusia już do ciebie idzie, synku!
Mąż naprawia odkurzacz, Młody gada przez telefon o głupiej babie od matmy, a ja patrzę, jak Mały pełza po podłodze. Lubię takie chwile. Sięgam po aparat i pstrykam kilka zdjęć. Czas uzupełnić album.
cdn.
Dlaczego mam jakieś takie dziwne uczucie, że jest zbyt pięknie by było prawdziwie? Aż się boję pomyśleć co tu jeszcze napiszesz w kolejnej części.
Już sam fakt pracy za granicą i co za tym idzie związku na odległość, to nie wróży nic dobrego.
Zaufanie jest ciężko odbudować, a całkiem zapomnieć niestety się nie da i zawsze podczas kłótni będzie się wywlekać wszystkie brudy.
To fakt, zapomnieć albo wybaczyć jest bardzo trudno. Kiedy w grę wchodzą emocje, często tracimy nad sobą kontrolę i za wszelką cenę chcemy komuś dopiec. Choćby przeszłością.
Prawie sielanka… Ale też mam wrażenie, że chyba długo nie potrwa…
Defetysta…
Realista bym powiedziała. Zgrzyta w tej rodzinie jak piasek w tyłku nad Bałtykiem. Spodziewam się, że to dziecko kuriera, w końcu oni zazwyczaj coś po sobie zostawiają 🙂
🙂 Mnie jakoś nie chcą. Czasem nawet tego, za co zapłaciłam. 😉