Telefony, telefony…

Rozmawiam z Mojaczkiem. Temat nośny, więc paplam bez opamiętania. Biegam po mieszkaniu z telefonem w ręce. Szykuję się do pracy i dzielę włos na siedmioro. Mojaczek milczy, pozwalając słowotokowi płynąć, płynąć, płynąć, płynąć, płynąć… Boże, ten mój mąż to jednak prawdziwy skarb! Nie próbuje przerwać, nie sapie znacząco, nie prosi, żebym wzięła oddech! No naprawdę…

W przedpokoju dociera do mnie jakiś dźwięk. Telefon? Nie, nadal milczy jak zaklęty… Ale przecież słyszę głos. Z pokoju chyba. Kochanie, jesteś tam? – pyta mąż w drugim telefonie, spokojnie spoczywającym na laptopie. 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *